Rok 2016/17 - Koło turystyczne SP 130

Przejdź do treści

Menu główne:

Rok 2016/17

W poszukiwaniu źródeł Neru


5 kwietnia 2017 roku, korzystając z ładnej, wiosennej pogody uczniowie klasy IVa udali się na wycieczkę po Wiskitnie w poszukiwaniu źródeł rzeki Ner. Warto nadmienić, że to właśnie na naszym osiedlu, według najnowszych informacji, znajdują się źródła tej 134 km rzeki. To taka ciekawostka, o której niewielu naszych mieszkańców wie. Sama wycieczka należała do mało uciążliwych i wiodła ulicami: Gościniec, Boczną, drogami gruntowymi Bud Wandalińskich oraz polami i łąkami wzdłuż ulic Gościniec, Kolumny i Mozaikowej. Sama rzeka, a wlaściwie rzeczka jest niewielkim ciekiem wodnym, który dopiero za granicami Łodzi, w okolicach Konstantynowa i Lutomierska nabiera trochę wielkości. Stąd u niektórych osób rozczarowanie rozmiarami Neru w naszych okolicach. Co do rzeczonych źródeł, znaleźliśmy je, a jakże! Są one w pobliżu skrzyżowania ulic: Kolumny i Mozaikowej i są oznaczone czerwoną tablicą "Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy źródła Neru". Należy jeszcze przejść około 300 metrów w kierunku północnym i w niewielkim lasku olchowym jest rozlewisko (widać je na naszych zdjęciach) z którego bieg zaczyna nasz Ner. Niektórzy myśleli, że woda będzie turkusowa i ciśnienie wyrzucanego strumyka będzie równe małemu gejzerowi na Islandii, no cóż...przykro mi, że rzeczywistość, brutalnie zweryfikowała ich wyobrażenia:). Woda była brunatna, raczej nieruchoma jak w jakimś stawie, ale tak właśnie wyglądają początki największej, obok Bzury, łódzkiej rzeki. A już niedługo kolejny rajd, tym razem organizowany przez PTTK.
XXV Rajd "Powitanie wiosny", czyli krótka opowieść o tym, jak to się naszym marzannom "upiekło":)

Po dwuipółmiesięcznej, zimowej przerwie, dwunastu najbardziej wytrwałych, twardych, dzielnych i śmiałych członków naszego koła turystycznego, wyruszyło na kolejną wędrówkę, szlakiem XXV Rajdu "Powitanie wiosny". Niestety pogoda tego dnia nie miała nic wspólnego z nazwą rajdu. Może dlatego, że wycieczka odbyła się 18 marca, a nie 21, czyli w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Było chłodno i deszczowo, na szczęście opady atmosferyczne były przelotne, ale i tak wielkie brawa dla tej dwunastki, za to że im się zwyczajnie chciało. Mieliśmy także dodatkowy cel: przegonić zimę i tę uciążliwą aurę, a staropolska i ludowa tradycja podpowiada, ze najlepiej to uczynić, paląc lub topiąc kukłę marzanny, która symbolizuje zimę. A że przy okazji PTTK ogłosiło konkurs na najładniejszą kukłę, to postanowiliśmy "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu" i zrobiliśmy aż trzy sztuki "chochołów". Trasa wyprawy wiodła od Andrespola przez Bedoń, Eufeminów, Lasy Wiączyńskie wprost do Gimnazjum we Wiączyniu Dolnym. Trasa, choć relatywnie krótka, "dała się niektórym we znaki". Nie chciałbym być za bardzo złośliwy, ale taka mała dygresja: dziwnym zbiegiem okoliczności - narzekali tylko ci (dokładnie 8,33% grupy), co większość czasu wolnego spędzają przy komputerze, do czego sami się zresztą przyznali. Na szczęście przeważająca większość osób, dobrze zniosła ten umiarkowany wysiłek. Dla "smerfów - marudów:)" mam taką propozycję: idzie wiosna - trawka się zazieleni i drzewka zakwitną, można to wykorzystać na spacery, biegi, gry, jazdę na rowerze, deskorolce itd. ale koniecznie na dworze, nie przed ekranami: komputerów, tabletów i smartfonów. A kondycja i wytrzymałość za kilka tygodni "same się pojawią" - gwarantuję wam to. Wracając do rajdu, to należy wspomnieć, że podłódzka wieś - Eufeminów słynie z hodowli koni. Niestety tym razem konie nie były na wybiegach, ale i tak widzieliśmy kilka stad tych pięknych zwierząt. Z ciekawością nam się przypatrywały, gdzieś tam zza barierek swoich zagród polowych (na niektórych zdjęciach to zresztą doskonale widać). Zwiedziliśmy także cmentarz wojenny (z I wojny światowej), tuż na skraju Lasu Wiączyńskiego. Pochowane są na nim ofiary tzw. bitwy łódzkiej z 1914 roku. Zarówno żołnierze niemieccy jak i rosyjscy. Musieliśmy także przypomnieć sobie bolesną część naszej historii, dlaczego niektórzy z tych Niemców i Rosjan, nosili polskie nazwiska. A poza tym te rosyjskie były pisane jakimiś dziwnymi znaczkami. Cyrylica - bo to o tych literach jest mowa, na szczęście, nie wszystkim uczestnikom rajdu była obca i odszyfrowaliśmy nazwiska i stopnie wojskowe tych żołnierzy. Dowiedzieliśmy się (choć np. Amelka Sabela znała już tę historię), że bardzo często w tamtej wojnie po jednej stronie walczył jeden brat, a po innej drugi. Zabory - to jedno słowo niech służy za komentarz do tej całej naszej tragicznej historii. Z cmentarza mieliśmy jeszcze 500 metrów do mety. Na niej oprócz tradycyjnego poczęstunku, pamiątkowych znaczków i krótkiego odpoczynku, nastąpiło rozstrzygnięcie konkursu (wcześniej należało prowizorycznie naprawić jedną z naszych kukiełek, gdyż nie wytrzymała ona trudów marszu i straciła słomianą głowę). Zajęliśmy w nim drugie i trzecie miejsce na 10 uczestniczących szkół. Wynik więcej niż bardzo dobry. Niestety czas naglił (zdążyliśmy na autobus powrotny w ostatniej chwili), rzeki w pobliżu żadnej nie było, ogniska w deszczu też od organizatorów trudno było wymagać, stąd podtytuł tego sprawozdania, że marzannom się upiekło (czyli ominęła je kara, wyrok). Wróciły z nami i w poniedziałek w szkole zadecydujemy, co z nimi zrobić. Wszak tej pogody mamy już naprawdę dość, a mądrości ludowej  należy przestrzegać. Co się odwlecze to nie uciecze...:).


Rajd Mikołajkowy, czyli pierwsze urodziny szkolnego koła PTTK.


Tak, tak, to już dokładnie rok minął od naszego pierwszego rajdu turystycznego pod egidą PTTK. Co prawda nie działaliśmy jeszcze jako szkolne koło PTTK, ale małe ziarenko zostało wtedy zasiane. Zresztą większość obecnych uczniów klasy 4a było na tym pierwszym rajdzie i do dzisiaj niestraszne są im trudy i znoje tych naszych wędrówek.  Można by rzec, że to już prawdziwi weterani. Tegoroczne "mikołajki" spędziliśmy na szlakach turystycznych największego, miejskiego kompleksu leśnego w Europie, czyli Lasu Łagiewnickiego. Wędrowaliśmy wschodnimi rubieżami dawnej Puszczy Łódzkiej, szlakami mniej uczęszczanymi przez turystów. Pogoda na szczęście dopisała, nie było śladu po mocnym wietrze, który jeszcze dzień wcześniej, tak dokuczał wszystkim łodzianom, a i słoneczko czasami wyglądało zza chmurek. O marszrucie nie będę się zbytnio rozpisywał, gdyż nie odbiegała ona on standardu: humory dobre, morale wysokie, wysiłek dla jednych znikomy (proszę pana, my chcemy iść szybciej!), dla innych duży (proszę pana, nogi mnie bolą:)), przyroda, jak zawsze tajemnicza i ciekawa zarazem. Może tylko czapki - mikołajki nie były tradycyjnym wyposażeniem turystów. Zwiedziliśmy także najstarszy, łódzki zabytek, którego nazwy specjalnie tu nie podam, gdyż jest to pytanie konkursowe. Na mecie wycieczki, w Leśnictwie Miejskim, czekała na nas nagroda: kiełbaski, pamiątkowe znaczki, słodycze. Także św. Mikołaj nie zapomniał o nas, i choć bardzo zapracowany, znalazł dla nas czas, czego dowody mamy na pamiątkowych zdjęciach. Tylko "bidulek" jakby schudł od zeszłorocznego spotkania, no cóż moda na crossfit rozprzestrzenia się błyskawicznie. Nie było także reniferów, więc może Mikołaj przybył do nas na własnych nogach, a Rudolf i spółka zbierali siły na wieczór wigilijny. Któż wie? Do zobaczenia wiosną, na "Rajdzie Marzanny".

UWAGA!
Na te stronie, w zakladce konkursy, umieszczone zostały pytania konkursowe. Dla uważnego turysty, nie powinny stanowić wyzwania. A konkursy mają to do siebie, że są w nich do wygrania nagrody. Tym razem te od św. Mikołaja. Szczegóły na zdjęciu.
XXVII Rajd 28 Pułku Strzelców Kaniowskich, czyli Święto Niepodległości w zimowej scenerii


  Jak co roku, 11 listopada łódzki oddział PTTK organizuje rajd pieszy szlakiem 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. Jednostka ta zwana także "Dziećmi Łodzi" była pułkiem piechoty stacjonującym w Łodzi. Wsławiła się ona w wojnie z bolszewikami w 1920 roku, a także brała udział, w składzie Armii Łódź, w wojnie obronnej Polski w 1939 roku. W naszym mieście i w ogóle w województwie łódzkim jest sporo miejsc pamięci związanych z 28 PSK, o czym każdego roku mogą się przekonać piechurzy uczestniczący w wyżej wspomnianym rajdzie. W tegoroczne Święto Niepodległości członkowie szkolnego koła PTTK wyruszyli na północne rubieże Łodzi. Trasa z Helenówka do Biblioteki Publicznej nr 2  przy ulicy Łagiewnickiej 118c, wiodła przez malownicze tereny Bzury, Lasu Łagiewnickiego, Parku im. Mickiewicza na Julianowie. Największe zaskoczenie stanowiła aura, pasująca lepiej do Rajdu Mikołajkowego niż do niepodległościowego, ale...jak widać na załączonych zdjęciach nikt nie narzekał. Powiem więcej, ta biała niespodzianka dostarczyła wiele zabawy i radości. Na mecie czekała na nas gorąca herbata, wystawa z okazji 11 listopada, a także animowany film o historii Polski autorstwa pana Tomasza Bagińskiego. Czekało nas jeszcze "tylko" 45 przystanków tramwajowo - autobusowych, jak skwapliwie wyliczyli uczniowie i byliśmy pod szkołą:) Ciekawy był to dzień: ruch na świeżym powietrzu, oddanie hołdu żołnierzom poległym w walkach o Polskę, miłe towarzystwo, pierwszy śnieg sezonu jesienno-zimowego, a jeszcze wieczorem reprezentacja Polski w piłce nożnej pokonała zespół Rumunii 3:0. Czy można chcieć czegoś więcej?
Zapraszamy na następny Rajd Mikołajkowy 3 grudnia. Pewnie będzie i ognisko z kiełbaskami, i Mikołaj, a znając tego jegomościa z pustymi rękami to on nie przybywa:)


Rajd Najmłodszych, czyli jak to przy ognisku fajnie!

     Po wakacyjnej przerwie, dokładniej 24.09.2016 r., wznowiło działalność nasze szkolne koło turystyczne. Musimy się pochwalić, że rozrosło się ono niezmiernie. W ostatnim rajdzie wzięło udział 19 uczniów z klas III, IV, V i VI. Cieszymy się ogromnie i zapraszamy do nas wszystkich chętnych.  
    Końcówka września ma to do siebie, że nieubłaganie zaczyna się jesień, ale w tym okresie jest ona przeważnie taka polska, czyli "złota". Nie inaczej było z pogodą podczas rajdu. Prognozy nie były optymistyczne, ale...znów nam się udało. Najważniejsze - nie padało, było ciepło, a i słoneczko często przygrzewało nam tego dnia. Trasa wycieczki nie za długa około 8 km, w sam raz na pierwszy raz (taka rymowanka:)) po wakacyjnym leniuchowaniu. Lekki rozruch, jakbyśmy to określili w terminologii sportowej. Wiodła ona z Wiśniowej Góry przez Kraszew, Bukowiec, Zieloną Górę (oczywiście tę podłódzką) i kończyła się w Justynowie, w siedzibie O.S.P. Justynów. Szliśmy naprawdę tempem rekreacyjnym, podziwiając mijane wioski, lasy i pola. Była nawet jedna rzeczka (dosłownie to określenie pasuje idealnie) - Miazga. Jest jeszcze jedna rzecz, dla której lubimy chodzić na te pierwsze, wrześniowe rajdy: ognisko. A jak jest ono, to są i kiełbaski. Niestety tym razem ziemniaczków nie uświadczyliśmy, więc tym bardziej skupiliśmy się na tych pierwszych frykasach. Trzeba było się wykazać pewną dozą zaradności. Zorganizować sobie kije na ognisko, nadziać na nie kiełbaski i oczywiście upiec to wszystko. Poszło całkiem sprawnie, straty bojowe to raptem 2 lub 3 sztuki (w zależności od źródła informacji). Na szczęście podzieliliśmy się tymi ocalałymi i nikt głodny nie wracał. Zresztą wszystko widać na zdjęciach obok.
    Z Justynowa wróciliśmy autokarem, kłaniamy się nisko p. Tomaszowi Chachule, który nas nim przywiózł pod szkołę. Następne wyjście z mocnym akcentem patriotycznym to Rajd szlakiem 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. Oczywiście 11 listopada w nasze święto narodowe. Zapraszamy!
Kliknij na zdjęcie obok, aby przejść do całości galerii
 
Copyright 2015. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego