WINGAPO!
  Witaj wędrowcze z dalekich stron na największej polskiej stronie poświęconej wyjątkowemu dziełu wytwórni filmów im. Walta Disneya - Pocahontas. Mamy nadzieję, że znajdziesz tu wszystko czego Ci potrzeba i zechcesz wrócić tu ponownie.

Recenzja

    „Pocahontas” to kolejna wspaniała animacja ze światowej sławy studia im. Walta Disney’a, bazująca na słynnej legendzie z Ameryki Północnej. Tuż po premierze, która miała miejsce w 1995 roku, historia indiańskiej księżniczki od razu podbiła serca fanów na całym świecie, stając się jednocześnie kasowym hitem. Kluczem do sukcesu okazał się błyskotliwy humor, przepiękna animacja, genialna muzyka i oczywiście niesamowita historia, która w swej ponadczasowości trafia do wszystkich pokoleń, bez względu na płeć.
    Gdy statek kolonizatorów, pod dowództwem pazernego Gubernatora Ratcliffa, dobija do brzegu „Nowej Anglii”, wzbudza zainteresowanie ze strony zamieszkujących ten teren Indian. Młoda księżniczka Pocahontas, wiedziona ciekawością, postanawia wyjść naprzeciw przygodzie. I tak po raz pierwszy jej drogi krzyżują się z Kapitanem Johnem Smithem – przybyszem z nieznanego jej świata. Znajomość obydwojga, wzajemne poznawanie się, szybko przeradza się w uczucie, które sprawi, że dwie odmienne kultury staną na skraju wojny.
    Pomimo tak poważnej w swym przesłaniu treści, całość przyprawiona jest doskonałym humorem, a niektóre kwestie zapadają w pamięć na długo (co jest świetnym pretekstem by odtwarzać sobie historię Pocahontas co jakiś czas). Warto więc śledzić i wychwytywać takie smaczki, bo potrafią doskonale rozbawić każdą widownie.
    Od strony technicznej „Pocahontas” prezentuje najwyższy światowy poziom. Tradycyjna animacja od zawsze była domeną Disney’a, który w tym przypadku udowodnił, że jest w świetnej formie. Nie ma chyba momentu, który odstawałby od reszty, jeśli jednak chodzi o moją ulubioną scenę, to z pewnością będzie to spotkanie przy wodospadzie, gdzie atmosfera, którą oddaje obraz, wydaje się niemal wylewać z ekranu. Warto również zwrócić uwagę na „Kolorowy Wiatr”, walkę Kocouma z Johnem Smithem czy przepięknie zanimowany finał baśni!
    Design postaci dostosowany został do realiów opowiadanej historii, bez trudu można powiedzieć kto jest kim, gdyż każda postać ma charakterystyczne dla swej rasy cechy. Rdzenni amerykanie prężą nagie torsy, Anglicy, nie grzeszący urodą, kryją się pod metalowymi zbrojami. Pocahontas pod względem wyglądu wyróżnia się na tle pozostałych księżniczek Disney’a. Małe oczka, długi nos, wydatne kości policzkowe i pełne usta, to podstawowe cechy, które pozwalają jej wybić się z kanonu słodkich principessek, dodając tym samym godności, powagi i dostojności godnej księżniczki Indian. Jeśli chodzi o Kapitana Smitha, to jest on typowym przedstawicielem kultury europejskiej: blond włosy, lazurowe oczy, lekko opalona skóra (jak przystało na porządnego marynarza). Co ważniejsze, jego wizerunek nie jest agresywnie kreowanym „księciem z bajki”, nie kojarzy się z kolejnym Kenem, który przybył prężyć muskuły. Wręcz przeciwnie, od razu przypada nam do gustu, kojarząc się z uroczym zawadiaką, niźli rycerzem na białym koniu. Co jest kolejnym plusem na rzecz tej wspaniałej animacji.
    Muzyką zajął się Alan Menken („Piękna i Bestia”, „Mała Syrenka”, „Alladyn”), naczelnym tekściarzem zaś Stephen Schwartz. Muszę przyznać, z czystym sumieniem, że był to strzał w dziesiątkę! Duet spisał się na medal, ba!, nawet na „Oscara”, i to nie jednego! Ścieżka dźwiękowa została uhonorowana przez Akademię jako Najlepszy Score roku 1995, wraz z przewodnią piosenką „Kolorowy Wiatr” („Colors of the Wind”), która zgarnęła tytuł Najlepszej Piosenki. Jeśli chodzi o sam soundtrack to jest to płyta, bez której żaden fan muzyki nie może się obejść. Na cd-romie (wydanie polskie, wyd. EMI) znajdziemy 28 utworów, każdy zaskakujący swą subtelnością, drapieżnością, dynamiką, w zależności od piosenki. Nie dziwne jest więc, że niektóre z nich weszły do codziennego obiegu i są znane niemal przez wszystkich, jak chociażby wspomniany wcześniej oscarowy „Kolorowy Wiatr”, „Ten za łukiem rzeki świat” czy „Dzicy są cz.2”. Jest to po prostu klasyka gatunku w mistrzowskim wydaniu.
    Historia opowiedziana przez pryzmat Disneya z początku wydaje być się przyjemną baśnią dla całej rodziny, jeśli jednak wejdziemy w ten świat całym sobą, odkryjemy jego wielopłaszczyznowość: zakazaną miłość, konflikty na tle rasowym, wzajemne uprzedzenia, pierwotny mistycyzm i tragizm, który w tej opowieści odgrywa szczególną rolę. Jeśli do tego dodamy wątki poboczne, jak chociażby nieodwzajemnioną miłość Kocouma (przypominająca nigdy nierozwinięty wątek Parysa z „Romea i Julii”), zdradę Nacomy czy wszechobecną symbolikę (kompas, naszyjnik), to otrzymujemy dzieło, na płaszczyźnie interpretacyjnej, wręczy wybitne.
    Wystawienie oceny w moim przypadku może być nieco stronnicze. Od dziecka byłam zapaloną fanką Disney’a, ale historia miłosna Pocahontas ma specjalne miejsce w moim sercu. Nie codziennie spotyka się dzieło tak nietuzinkowe! Dostajemy ogromną dawkę doskonałej animacji, genialnej muzyki i fabułę, która pozostaje w pamięci na długi czas, a co ważniejsze, otrzymujemy zaskakujące zakończenie, które wymyka się ze schematu „i żyli długo i szczęśliwie”, które wydawało się być wpisane na stałe w disneyowski schemat. Cóż mogę dodać… Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się kinomaniaka, nie mówiąc już o miłośnikach animowanych opowieści. „Pocahontas” to klasa sama w sobie, obok której nie można przejść obojętnie, rozpalająca umysły, rozświetlająca wyobraźnię, czysta magia Disney’a, którą wszyscy tak bardzo kochamy…
    - Miverel