Teoria skoku
    Nacoma w 8 minucie wykrzyczała Dzikusce, aby ta nie skakała bo zdąży. I choć jej niepokorna dusza nie posłuchała przeszytej fałszem przyjaciółki z plemienia, to zagadnienie skoku
w kulturze wydaje nam się na tyle mierzwiące, że nie mogliśmy przejść obok niego obojętnie.
Jednocześnie jest ono na tyle rozległe, że nie mamy serca przetrawić setek dzieł kultury i
postanowiliśmy ograniczyć się do tego najważniejszego — Pocahontas.
    Skok jako czynność sama w sobie jest czynnością fizyczną, która angażuje nie tylko
mięśnie nóg i kręgosłupa, lecz wymaga także pełnej koordynacji psychoruchowej. W Pocahontas
skok oddany przez nią z wodospadu dodaje znaczenia tej czynności. Określa przejście głównej
bohaterki z fazy wczesnej nastoletniości, do fazy kobiecości, pozwalając jej poznać swoje ciało i
duszę, a następnie otworzyć przed nią świat uczuć i szczerych międzyludzkich relacji. I choć sama
nie zdaje sobie z tego okazji w momencie oddanego z wodospadu susa, to jako widzowie
powinniście być przygotowani i niczym Sherlock Holmes obserwować wszystko, co dzieje się w jej
psychice.
    „Nie skacz, zdążysz” — te słowa pozostaną w nas wszystkich na zawsze. Pytanie jednak
brzmi, czy naprawdę zdążę? Gdzie zmierzam? Czego się spodziewam? Czy pośpiech jest
potrzebny? W XVII wieku pojęcie czasu nie było tak zmonetyzowane jak ma to miejsce obecnie.
Czas to pieniądz — my to wiemy, oni? Niekoniecznie. A mimo wszystko już wtedy walka z
upływającymi nieubłaganie sekundami wydawała się wyjątkowo znacząca…
    Jak zatem możemy wartościować spędzony czas? W którym momencie można stwierdzić,
że minione lata były znaczące? Czy Pocahontas, jako pierwsza trybalistyczna kobieta wyzwolona
na zawsze naznaczyła swoje plemię piętnem wtórnego wartościowania przyszłych poczynań?
Pocahontas wpłynęła na plemienną zmianę myślenia, zmieniając perspektywę percepcji z dzikiego
totemizmu na intelektualną autorefleksję. W momencie, gdy zdecydowała się „skoczyć”,
sprzeciwiając się tym samym swej przyjaciółce, obróciła bieg wydarzeń o 180 stopni.
    Ale to dopiero początek — jednak już wtedy my, jako widzowie, mogliśmy poznać jej
zbuntowaną naturę. Chwilę później widzimy jej wybór w Ten za łukiem rzeki świat — zadaje tam
sobie pytanie, które prześladuje nas wszystkich: Czy mam wybrać prosty los / Jak uparty bębna
ton (…)? Wtedy możemy być już pewni, że Dzikuska oczekuje od życia czegoś więcej. Że nie
będzie się bała złamać zasad. I dla niej takie decyzje okazały się fortunne, jednak co z resztą
plemienia która postanowiła skoczyć?
    Nie wszystkim, którzy chcieli skosztować plemiennej anarchii i wewnętrznego buntu,
przeznaczony był sukces. Pomimo, że najznamienitszy wojownik z ludu Powhatana - Kocoum,
niemal pozbawiony wad i powszechnie szanowany, w momencie symbolicznego „skoku” w scenie
ataku na Johna Smitha, nie był w stanie zjednoczyć się ze swym „nowym ja”. Jego wyzwoleńcza
transformacja z podporządkowanego członka plemienia, na samotnego poszukiwacza ścieżki
własnych uczuć skończyła się fiaskiem. Śmierć Kocouma jest ilustracją wewnętrznej walki, gdy
pragnienie pogoni za wyższym celem nie idzie w parze z własnym charakterem i życiowymi
celami.
    O ile Kocoum był dzikusem i wszystko co zrobił było z naturalistycznych, pierwotnych
pobudek — nie chciał on bowiem pozwolić, aby jego piękna ukochana trafiła w czyjeś ręce. Tutaj
motywacja jest wyjątkowo wyraźnie widoczna, ale co z Johnem Smithem, który również skoczył.
Również zdążył. Zdążył uratować życie wodzowi plemienia — Powhatanowi. Gdyby nie skoczył,
losy nie tylko dwóch przywołanych tu bohaterów, ale również plemienia oraz — nie bójmy
się wielkich słów — całego świata mogłyby ulec zmianie.
    Zadajmy sobie zatem raz jeszcze pytanie: czy warto skakać? Odpowiedź brzmi — warto.
Skok równoznaczny jest z pogonią za marzeniami. Tak, jak Pocahontas, wbrew wszystkim wybrała
słuszną ścieżkę słuchając głosu swego serca, tak jak John zdecydował się na poświęcenie
słuchając wewnętrznego impulsu, zamiast głosu rozsądku. Symboliczny skok jest równoznaczny z
wejściem w nowy świat i nowe doświadczenia, które nie zawsze przyjemne, lecz odwiecznie
budujące nasz charakter. Gdy następnym razem usłyszycie „[nie rób tego,] nie skacz, zdążysz”…
Posłuchajcie głosu swego serca i poczujcie kolorowy wiatr we włosach, by wybrać słuszną ścieżkę
podyktowaną przez igłę kompasu własnego losu.
- Miverel & Yrkill